Główną charakterystyką związków z toksycznymi osobami – idąc głębiej narcyzami, jest taka, że my – współuwiązani (żony, córki, podwładni), jesteśmy stawiani w takiej sytuacji, w której musimy zrezygnować z większości rzeczy, na których nam zależy.
Z czego to wynika? z dwóch powodów: podstawowym jest to, że narcyz stawia siebie ponad wszystkimi i jakikolwiek bunt przed tego typu traktowaniem kończy się wybuchem złości narcyza. Czyli kłótnią kto jest ważniejszy i kto zasługuje na VIP traktowanie. A ponieważ konflikt z narcyzem nie ma ani dobrego przebiegu ani nie kończy się wygraną, ofiara unika tego jak ognia i zrobi wszystko by temu zapobiec. Narcyz uczy nas tego od pierwszych momentów znajomości i wykorzystuję tą wiedzę w bardzo przebiegły sposób.
– kiedy na pierwszej randce: on wybiera restaurację, bo „on” nie ma ochoty na (dopisz cokolwiek) ale wymówka jest skierowana od razu w Twoją stronę, „chciałbym w innych warunkach podziwiać twoją piękna buzię” to po czymś takim kolana miękną i robimy to co jeszcze w tedy tylko sugeruje. Nie czytamy w tym momencie między wierszami, i nie widzimy, że zdecydował za nas. Bo przecież usłyszałyśmy, że jesteśmy piękne. A on już wie, że elegancko pozwalamy mu sobą kierować.
– kiedy przy podejmowaniu decyzji o ślubie, evencie rodzinnym on ustala zasady, na przykład, aby koszt był mniejszy po stronie jego rodziny lub specjalnie wybiera odległe miejsce, aby mieć pewność, że część Twojej rodziny się nie zjawi. Tłumacząc oczywiście – „wiesz, gdyby im zależało to by byli tu dla Ciebie” – A on załatwił dwie pieczenie na jednym ogniu, odizolował Ciebie od bliskich a jednocześnie ponosi mniejsze nakłady.
– kiedy już na dalekim etapie związku to ty zawsze musisz ogarnąć wszystko i nawet kiedy równo zarabiacie to Ty zawsze musisz zwolnić się z pracy z powodu dzieci lub wciąć urlop w środku ważnego projektu – bo on tłumaczy to: „no wiesz mam ważne spotkanie z prezesem może będę miał awans, nie chcesz abym dostał awans”, lub co gorsze – „dobre matki zawsze wybierają dzieci a nie pracę”.
Każda z tych sytuacji ma koniugacje dłuższe i kutrze, i powtarzana wielokrotnie, automatycznie wprowadza nas w stan podwładności, uległości, co w konsekwencji prowadzi do długotrwałego obniżenie własnej wartości i dlatego tak trudno jest później podjąć decyzję o odejściu. Nie wspominając już o ogromnym poczuciu winy, które trwa nawet po odejściu wywołując do tego wątpliwości przez cały proces.
Każda manipulacja, której doświadczamy w relacji z narcyzem lub osobą o toksycznej charakterystyce ma podwójne znaczenie i nigdy nie jest tylko wynikiem danej sytuacji, czyli spontanicznym zbiegiem okoliczności. Co bardzo trudno jest przyjąć do wiadomości w monecie, kiedy człowiek w końcu widzi sytuacje z innej perspektywy. Nie możemy uwierzyć, że człowiek, którego kochałyśmy był/jest zły od środka i wszystko co robił miało motyw i swoje miejsce w całej sprytnie przygotowanej strategii.
A to wszystko prowadzi do kolejnego elementu, czyli jak nasze słowa – „to ja się dopasowuję, to ja rezygnuję” – odbija się czkawką na wielu płaszczyznach w nas samych.
Taka, mała na początku sytuacja może urosnąć do tak poważnego procesu pracującego jak szwajcarski zegarek w rękach wytrawnego narcyza. To takie drobne „gesty” czyli „spokojnie przecież mogę się dopasować” lub „no tak on miał powód, żeby się spóźnić choć do mnie ma pretensje” powodują, że narcyz wie, że trafił na podatny grunt. A efektem tej dobrze działającej machiny jest to błędne koło z którego bardzo trudno się wyrwać, bo za każdym razem są coraz dotkliwsze konsekwencje. Od drobnego „oj ty mały głuptasku” do „pojebało ciebie kobieto, psychiczna jesteś”.
To co nadal chcesz zgadzać się na wszystko zamiast postawić na swoim?